Od miesięcy noszę się z zamiarem całkowitego odstawienia glutenu. Wszelkie "eksperymenty" jakie prowadziłam w tym czasie mówią mi, że bez niego lepiej się czuję, wyglądam i dużo lepiej funkcjonuję. Najwyraźniej mi nie służy, dlatego powoli zaczynam wprowadzać coraz więcej zamienników dla produktów glutenowych.
Do makaronu tzw "ryżowego" od lat miałam uraz. Podano mi go ostatnio jakieś ... 10 lat temu. Od tamtej pory omijałam go konsekwentnie. Tamto danie, o ile pamiętam jakiś tajski odpowiednik rosołu z tym makaronem kompletnie mi nie podeszło - sam makaron natomiast wspominam jako twardy, gumowy i bez smaku. Nazwałam go wtedy "plastikowym" makaronem. Z biegiem czasu coraz więcej osób dziwiło mi się, że tak go określam a wiele z nich radziło wypróbować jeszcze raz, bo musiałam mieć jakiegoś pecha trafiając na kogoś, kto nie potrafił tego makaronu przygotować. W końcu kupiłam na spróbowanie.
Od 2 miesięcy leżało na mojej półce opakowanie makaronu z fasoli mung - odwlekałam ten eksperyment nie do końca będąc pewna z czym to podać. Dziś padło na proste składniki, a ja jestem ogromnie zaskoczona, bo wciągnęłam całą sałatkę na raz i było mi mało. Jutro na obiad zrobię sobie podwójną porcję chyba i już się tego obiadu nie mogę doczekać. I prawda jest taka że żałuję, że do tego makaronu przekonałam się tak późno. Jego przygotowanie jest ekspresowe i banalnie proste, a odpowiednio doprawiony bardzo mi smakuje.
Jestem o jeden krok bliżej do pożegnania się z glutenem.
 |
| Sałatka z tuńczykiem i makaronem z fasoli mung |
