Oczywiście zmniejszcie ilość papryczki jeśli nie lubicie zbyt ostrych smaków.
Przepis znalazłam tutaj i pozmieniałam pod swój smak
Aksamitne curry z kurczaka |
Składniki:
- 400 - 500 g piersi kurczaka
- 1 puszka 400 ml mleka kokosowego*
- 30 dag żółtej fasolki szparagowej
- 1,5 zielonej papryczki chilli
- 3 cm kawałek korzenia imbiru
- 2 średnie cebule
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżki oleju do marynaty + 2 łyżki do smażenia
- 1 łyżeczka curry
- 1 łyżeczka ziaren kolendry
- 1 łyżeczka kurkumy
- 1 łyżeczka słodkiej papryki
- 2 łyżeczki mieszanki ziół do kurczaka (można samemu dodać kilka różnych ziół. W mojej mieszance jest szałwia, tymianek, rozmaryn, mięta i majeranek)
przygotowanie:
- kurczaka pokroić w kostkę. dodać sok z cytryny i 2 łyżki oleju, słodką paprykę i zioła do kurczaka. Wymieszać i odstawić do lodówki na godzinę
- Fasolkę oczyścić, pokroić na 2-3 cm kawałki i ugotować (około 15-20 minut). Odcedzić.
- Kurczaka usmażyć na mocno rozgrzanej patelni do delikatnego zrumienienia (nie dodajemy już oleju na patelnię). W wersji bardziej zdrowej mięso można upiec w folii (30 minut w 200 stopniach powinno wystarczyć
Gdy mamy gotowe mięso i fasolkę zabieramy się za przygotowanie naszego curry:
- Cebulę i papryczkę kroimy w kostkę, imbir i czosnek siekamy.
- W garnku rozgrzewamy 2 łyżki oleju. Dodajemy cebulę, czosnek i imbir oraz ziarna kolendy. Krótko smażymy aż zmięknie cebula.
- Dodajemy papryczkę i resztę przypraw. Chwilę smażymy wszystko razem
- Wlewamy mleko kokosowe, przykrywamy i dusimy całość około 10 minut.
- Do sosu wkładamy fasolkę i mięso, znów przykrywamy i dusimy około 5 minut.
Podajemy z ryżem.
Smacznego!
* Mleko kokosowe jest kaloryczne, ale zawiera wartościowe składniki odżywcze, a poleca się pić je nawet przy odchudzaniu - tłuszcz z mleka kokosowego jest dla nas dużo zdrowszy niż inne tłuszcze - spalamy je dużo szybciej, dlatego na tą kaloryczność bym za bardzo uwagi nie zwracała. Więcej o własciwościach mleka kokosowego znajdziecie w internecie.
A teraz trochę z innej beczki!
Te upały męczą, odbierają chęć do jakiejkolwiek aktywności szczególnie osobom takim jak ja, które nawet wieczorami duszą się na zabetonowanym osiedlu. Ten wszechobecny beton i asfalt oddaje ciepło potem całą noc więc mimo, że teoretycznie jest chłodniej w nocy miasto wcale tego nie odczuwa.
I dlatego życia w mieście nie znoszę. No ale co począć.
W sobotę wstałam o 3. 30 w nocy, ten żar nie dawał mi spać. Chcociaż w powietrzu wyczuwało się lekkie orzeźwienie to nagrzane słońcem mury nie pozwalały odpocząć.
Wpakowałam w samochód męża, psa i aparat i zarządziłam wyjazd przed świtem.Normalnie na działkę w sobotę dojeżdżamy koło 10-11, tym razem wyruszyliśmy po 4 rano, a po drodze skręciliśmy samochodem na znajome łąki, gdzie wszyscy troje odzyskaliśmy chęci do życia. Ja wsiąkłam z aparatem w moje roslinki i fotogafię makro, mąż i pies zniknęli gdzieś w aleji lipowej rozkoszując się chłodem i pierwszym od kilku dni przyjemnym wypoczynkiem na powietrzu.
Chłód, rześkie powietrze, cisza o poranku niczym nie zakłócona, a do tego powoli wstające słońce.
Bajka!
Miłośnicy fotografii, wiecie dobrze kiedy powstają najlepsze zdjęcia. ustawcie budzik na 3.30, warto, po stokroć warto! Dla ciała, dla duszy i dla pasji :)
Dotarliśmy na działkę, gdzie jak zwykle było mnóstwo psiego towarzystwa oraz moje ukochane pomidory, które sama siałam w marcu - wreszcie owocują i oddają całą tę pracę, którą w nie włożyłam na spółkę z dziadkiem (ja przygotowałam sadzonki, dziadek jest na codzień na działce i podlewa).
cieszę się, że mój przepis stał się inspiracją do wykonania tego dania, sama robiłam później też modyfikację, a mianowicie samą fasolkę z sosem curry, bez kurczaka czy łososia i też było pyszne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam curry :)
OdpowiedzUsuń